Wiele dni mnie tutaj nie było. Było to spowodowane chorobą i śmiercią naszej kochanej suni. Ten, kto ma zwierzaki w domu, ten wie, że śmierć pupila może być bolesnym przeżyciem i trzeba trochę czasu, żeby wrócić do normalnego życia. Już się otrząsnęłam na tyle, żeby i do blogowego świata wrócić.
Przed tymi smutnymi wydarzeniami miałam wenę na plecenie bransoletek, chciałam wykorzystać jak najwięcej nierównych koralików, żeby nie plątały mi się wśród moich skarbów. Wykorzystałam wzór na sznur spiralny, bo według mnie nadaje się on idealnie do utylizacji krzywulców.
Oprócz tego powstała jeszcze płaska bransoletka, w której z kolei znalazły się resztki koralików, ale tym razem równych toho.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę słoneczka na niedzielę :)