Herringbone mną zawładnął i uplotłam jeszcze jedną bransoletkę. Za guziczki posłużyły mi tym razem nie metalowe przekładki, a nakładki. Jak widać przysłowie "potrzeba matką wynalazków" jest zawsze aktualne.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę pięknego weekendu :)
Bardzo fajny melanżyk :)
OdpowiedzUsuńA że "potrzeba matką wynalazków" - znam to aż za dobrze :)
Ale super bransa:)ja tak nie umię:( pozdrowionka:):)))
OdpowiedzUsuńPiękna!!! Nie mogę się napatrzyć, baaardzo mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mięto dzisiaj u Ciebie. Śliczności. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękna! I znów się nie mogę napatrzeć, bo w jest w moim ulubionym kolorku :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna kompozycja, bardzo przyjemne zapięcia dopełniające całości. Bransoletka urzekająca :)
OdpowiedzUsuńZ turkusu i szarości wyszła śliczna mięta:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie spokojna :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna bransoletka,- super jest ten melanż i zapięcie idealnie dobrane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Dorota
Fajnie dopełniają się te kolory:)
OdpowiedzUsuńAniu, ta bransoletka jest tak samo śliczna jak ta z poprzedniego posta. Bardzo mi się podoba to zestawienie kolorystyczne. A Twój wynalazek wyszedł tej bransoletce na dobre :))
OdpowiedzUsuńPiękne bransoletki w expresowym tempie u Ciebie powstają ! Kolejna śliczna ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle cudo!!!! Misterna praca i rewelacyjny efekt! I kolorki śliczne! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPrzepiękna, pomysł z przekładkami jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle perfekcyjna, elegancka i cudna
OdpowiedzUsuńŁo matko !!! Cudo !!!
OdpowiedzUsuńCudeńko
OdpowiedzUsuńtaka szeroka!nie widzialam wczesniej podobnej:)super!
OdpowiedzUsuń