poniedziałek, 31 marca 2014

Candy - zgadywanka :)

Ostatnio miałam szczęście w zabawach organizowanych na blogach, więc postanowiłam, że i ja zorganizuję candy, aby moją radością trochę się z Wami podzielić. Nagrodą będzie kilka bransoletek, które tak namiętnie tworzę i książki.





Nagrodę otrzyma jedna osoba, która poda wybraną przeze mnie liczbę, pod którą ta nagroda się znajduje. Łatwo więc nie będzie :)

Aby wziąć udział w zabawie, należy napisać komentarz pod tym postem.
Podać 3 liczby od 1 do 500.
Obserwatorzy mogą podać dodatkową liczbę. W tym celu napiszcie pod jakim nickiem obserwujecie mojego bloga i jaką jeszcze wybieracie liczbę.
Wygra osoba, która pierwsza odgadnie prawidłową liczbę. Jeśli nikt nie zgadnie, to wygra osoba, która jako pierwsza była najbliżej liczby przeze mnie wybranej.
Na swoich blogach umieśćcie banerek zabawy z linkiem do tego posta.
Candy trwa do 1 maja, a wyniki ogłoszę dnia następnego.
Paczkę wysyłam na terenie Polski.

Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta zgadywanka :)

A to banerek do pobrania:


Serdecznie zapraszam do zabawy :)

Pozdrawiam wszystkich ciepło :)

niedziela, 30 marca 2014

Słoneczna bransoletka

Połączenie kolorów w tej bransoletce jest tak energetyczne, że nie mogę przestać na nią patrzeć.




Najlepiej będzie się prezentować w lato na opalonym nadgarstku.

Miłego dnia :)

piątek, 28 marca 2014

Wygrane candy

Dzisiaj otrzymałam przesyłkę od Czarnej Jagody, a w niej pełno śliczności. Jadzia organizowała zabawę, w której można było wygrać serwetkę, ale oprócz owej serwetki dostałam jeszcze inne piękne ręcznie wykonane przedmioty:


Kiedy otwierałam paczkę, to poczułam wspaniały zapach. Okazało się, że to herbata z dodatkiem pomarańczy. W przesyłce znalazła się nie tylko piękna serwetka, ale i drewniane korale, jajko w szydełkowej koszulce, igielnik i coś słodkiego. Wszystko jest bardzo dokładnie wykonane, a ja z przyjemnością patrzę, dotykam i podziwiam, wącham herbatkę, którą zaraz sobie zaparzę i zapewne zagryzę słodką czekoladką.

Jadziu, sprawiłaś mi ogromną frajdę tymi prezentami :) Bardzo Ci za nie dziękuję :)

Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

piątek, 14 marca 2014

Komplet albo i nie

Dzisiaj przedstawiam Wam komplet, który składa się z elementów połączonych jedynie kolorem, bo formy każdej części są zupełnie inne.


Najpierw zaczęłam wyplatać sznur, który miał być długim lariatem, ale w trakcie pracy postanowiłam, że zrobię jeszcze kolczyki i sznur został skończony na długości ok. 51 cm. Sam w sobie jest bardzo ozdobny, więc nie ma do niego żadnej zawieszki.
Na kolczyki przeznaczyłam dwa kryształki rivoli, które kupiłam jakiś czas temu, żeby spróbować jak się je oplata koralikami. Najpierw próbowałam ściegiem peyote według znanej instrukcji Weroniki. Ale jak już kiedyś wspominałam, peyote to nie jest mój ulubiony ścieg, a robienie nim koszyczka na jakikolwiek kaboszon, w dodatku 15-tkami, to dla mnie mordęga. Kryształek nie chciał wleźć na miejsce, wyślizgiwał się, a ja utwierdziłam się, że ten sposób nie jest dla mnie. Dlatego musiałam coś wymyślić, co pozwoli mi bezstresowo wsadzić kryształek w koszyczek i zamknąć go w nim. Udało się nawet dość szybko, a jak już kamyczek siedział w środku, to mogłam prawą stronę kolczyka wykończyć peyotem. Z efektu jestem bardzo zadowolona, tym bardziej, że to moje pierwsze oplecione rivoli. Same kryształki są z tych większych, mają 16 mm średnicy.



A to zdjęcie dla ciekawych jak wygląda tył kolczyka:


I jeszcze bransoletka, którą zrobiłam już na końcu, żeby wykorzystać resztę koralików w tej kolorystyce:


Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)
Pozdrawiam Was serdecznie :)

sobota, 8 marca 2014

Bransoletka turkusowo-szara

Herringbone mną zawładnął i uplotłam jeszcze jedną bransoletkę. Za guziczki posłużyły mi tym razem nie metalowe przekładki, a nakładki. Jak widać przysłowie "potrzeba matką wynalazków" jest zawsze aktualne.




Pozdrawiam wszystkich cieplutko i życzę pięknego weekendu :)

czwartek, 6 marca 2014

Bransoletka w paseczki

Od dawna chciałam zrobić bransoletkę tym wzorem i w końcu udało mi się. Strasznie długo to trwało, mimo że potrafię z taką herringbonową bransoletką uwinąć się dość szybko. Ale tym razem robiłam ją kilka dni, zaledwie po kilka rządków dziennie. Niby bardzo prosty wzór, ale trzeba przy nim mieć mocno skupioną uwagę, żeby się nie pomylić, a dodatkowo ja byłam jak mucha w smole, na zwolnionych obrotach. Jednak mogę w końcu ją pokazać:




Jak zwykle zapięcie guziczkowe i pętelki. Chyba będę musiała się zaopatrzyć w metalowe przekładki, bo wykorzystałam ostanie sztuki, a to zapięcie jest przeze mnie sprawdzone i najlepsze z możliwych w takich bransoletkach.

Życzę wszystkim udanego dnia :)