Bardzo podobają mi się sznury koralikowo-szydełkowe. Próbowałam zrobić, ale mi nie idzie. A jakoś nie mam cierpliwości, żeby ćwiczyć. Są takie techniki, które przypadają mi do gustu od razu (zrobię coś raz i umiem), ale są i takie, które nie chcą ze mną współpracować. Zniechęcam się wtedy i raczej nie wracam do tego co mnie denerwuje. Wychodzę z założenia, że moje hobby ma mi dawać radość, a nie nerwy. Poza tym nie muszę umieć wszystkiego. Dlatego szukałam innego sposobu na zrobienie spiralnego sznura. Ścieg herringbone okazał się łatwy i bezproblemowy. Do tego nie muszę nawlekać setek koralików na początku pracy, żeby w ogóle zacząć, tylko dobieram koraliki na bieżąco, co bardziej mi odpowiada. Tak więc prezentuję bransoletkę ze spiralnego sznura zrobioną bez nerwów, tylko z czystą przyjemnością.
Dziękuję za tyle miłych słów pod ostatnim postem :) Witam również nowych obserwatorów :)
A wszystkim życzę miłego dnia :)