Wczoraj skończyłam bluzeczkę, która będzie odpowiednia na wiosnę. Zrobiłam ją z dwóch nitek. Pierwsza to cieniowana Alize Diva BD (100% mikrofibra), a druga to kordonek bawełnopodobny Ariadny w kolorze ecru. Ta druga nić ma faktycznie wygląd bawełnianego grubszego kordonka, ale z czego jest zrobiona, tego doprawdy nie wiem. I pewnie się nie dowiem, bo ma chyba ponad 20 lat i już jej zapewne nie produkują. Diva za to mnie zaskoczyła swoim wyglądem, bo nie spodziewałam się, że bardziej przypomina sznurek, niż włóczkę. Na zdjęciach sklepu internetowego nie było tego widać.
Bluzkę robiłam w częściach, czyli przód i tył osobno, a po połączeniu ramion nabrałam z pach oczka na rękawy. Boki i rękawki zszyłam i na koniec zrobiłam dekolt z oczek nabranych na brzegu.
Użyłam drutów nr 5, na ściągacze nr 4, na dekolt nr 3. Ściągacz dekoltu dzięki mniejszym drutom jest dość ścisły i ma mniejszą tendencję do rozwlekania, a do tego lepiej według mnie się prezentuje.
Bluzka jest znowu kompletną improwizacją. Jedyną czynnością, którą planuję jest próbka, dzięki której wiem ile oczek potrzeba na szerokość. Bo jakoś muszę się zmieścić w to, co wydziergam ;) Ale rzędów już nie liczę, bo wysokość udziergu mierzę na bieżąco, a wygląd dekoltu i rękawy planuję dopiero w trakcie pracy, jak już muszę je zacząć robić. Pewnie niektórzy powiedzą, że to mało profesjonalne, ale mi to zupełnie wystarcza, żeby stworzyć projekt zupełnie noszalny. A do tego często dla mnie samej jest niespodzianką, co mi ostatecznie wyjdzie ;)
Bluzeczka była dzisiaj fotografowana jeszcze przed praniem, więc kompletnie nie wiem jak się zachowa po zmoczeniu.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze pod postami.
Życzę Wam udanego weekendu :) Buziaki :)